Łęczyca – ostatni przyczółek Boruty
Zamczysko Boruty zbudowane zostało przez Kazimierza Wielkiego około roku 1357 – 1365. Zajmowało południowo – wschodnią część miasta i gościło w swoich murach trzech królów: Władysława Jagiełłę, Kazimierza Jagiellończyka i Zygmunta III Wazę.
Jagiełło przybywał do zamku 36 razy w związku z sądami, wojną z Zakonem Krzyżackim oraz Zjazdami Generalnymi.
Kazimierz Jagiellończyk przebywał w Łęczycy szczególnie podczas wojny trzynastoletniej z Zakonem Krzyżackim (1454 – 1466).
A Zygmunt III Waza zatrzymał się na zamku w drodze do Krakowa na swoją koronację.
Burzliwa historia zamku w Łęczycy
XIV – XVII wiek
W 1406 zamek po raz pierwszy spłonął wraz z miastem. Jednak został szybko wyremontowany i już w 1409 roku gościł jednego z monarchów.
Kolejne pożary zamku w 1462 oraz przygródka zamkowego w 1484 roku wpłynęły na popadnięcie budowli w ruinę. Dlatego też w połowie XVI w. starosta łęczycki Jan Lutomierski postanowił dokonać gruntownego remontu. Z czym wiąże się powstanie nowego domu mieszkalnego domurowanego do wieży bramnej od północy wzdłuż zachodniego muru obronnego.
Pod koniec sierpnia 1655 roku zamek dostał się w ręce wojska szwedzkiego, a podczas krwawego szturmu odbijającego w 1656 po raz kolejny mocno ucierpiał. Szlachcie łęczyckiej znowu udało się go częściowo odbudować w 1681 roku, jednak zamek niedługo cieszył się swoją świetnością . Już w trakcie walk Stanisława Leszczyńskiego (wspieranego przez wojska szwedzkie) z królem Augustem II Mocnym zamek uległ nowym zniszczeniom.
XVIII – XIX wiek
W 1769 zamek i miasto zdobyte zostało przez rosyjskiego generała Drewicza podczas walk z konfederatami barskimi.
Druga połowa XVIII wieku przynosi zamkowi coraz większe popadanie w ruinę, w 1788 roku budynek bramny zapada się.Łęczyca w roku 1793 w wyniku rozbioru Polski dostaje się pod okupację pruską. Nowi władcy przekształcają zamek w nowoczesną fortecę, odbierając mu tym ostatecznie charakter średniowiecznej twierdzy.
W 1809 roku pruską fortyfikacje rozebrali Austriacy. Po 1815 r. zamek przejęła Komisja Wojny Królestwa Polskiego i oddała Dyrekcji Inżynierów Wojska Polskiego. W „domu nowym” mieszkał kapitan inżynierów oraz znajdowały się magazyny, a w zachowanej części Domu Wielkiego umieszczono laboratorium prochowe (stąd nazwa „prochownia”).
Od roku 1831 zamkiem zaczyna dysponować burmistrz Łęczycy, który cegła po cegle go rozsprzedaje, w związku z czym po 1834 roku wali się mur zamkowy od północy oraz częściowo od wschodu oraz wieża.
XIX – XX wiek
W 1841 roku miasto staje się właścicielem zamku i zaprzestaje dalszej jego rozbiórki. Jednak mimo to fortyfikacja doczekuje odzyskania niepodległości przez Polskę w 1918 roku w opłakanym stanie. W okresie międzywojennym zamek zostaje ponownie reperowany.
I tak ocaleje on nawet podczas zawieruchy II Wojny Światowej. Po niej aż do roku 1949 na zamku przebywał hufiec łęczyckich harcerzy oraz krąg zuchmistrzów z Harcerskim Amatorskim Teatrzykiem Kukiełek „Awangarda”.
W 1949 roku nastąpiło oficjalne otwarcie muzeum , które funkcjonuje do dzisiaj.
Muzeum w Łęczycy
Muzeum rozpoczęło swoją działalność z niewielkim zasobem, bo ok 300 zabytków, z czego 100 stanowiły meble, obrazy, wyroby ze szkła i porcelany pochodzące z majątków ziemskich.
W 1950 roku muzeum przyjęło nazwę Muzeum w Łęczycy, a od 1956 prowadziło liczne wystawy stałe, wśród których ważną rolę odgrywała twórczość ludowa. W jej ramach prowadzone były długoterminowe badania obejmujące literaturę i sztukę z całego obszaru Ziemi Łęczyckiej.
Badania architektoniczne zamku rozpoczęły się w 1961 r, a w 1964 r. prace konserwatorskie. Objęły one pełną odbudowę wieży głównej, Domu Nowego wraz z budynkiem bramnym i część murów obronnych.
Działy muzeum
Zbiory oraz wystawy stałe podzielone są na cztery działy: artystyczny, historyczny, etnograficzny, archeologiczny.
W dziale artystycznym prezentowane są portrety, meble gabinetowe oraz broń wschodnia i europejska. Obrazy i portrety w większości przedstawiają osoby związane z regionem. Pokazywane są tutaj również przykładowe przybory pisarskie z 1 połowy XIX wieku, pistolety wojskowe z XVIII i XIX wieku oraz meble gabinetowe z tego samego okresu.
Dział historyczny prezentuje gliniane kule do proc i kule armatnie a także gzyms Domu Nowego. Znajdują się tu również kopie broni średniowiecznej, plany średniowiecznych murów Łęczycy, rzut zamku oraz dwie makiety zamku (nowożytną i pochodzącą z XIV).
Dział archeologiczny przedstawia najdawniejsze dzieje regionu łęczyckiego, prezentując w układzie chronologicznym kulturę materialną i duchową minionych społeczeństw.
Dział etnograficzny w całości poświęcony jest twórczości ludowej na temat diabła Boruty
Boruta – czart sprytny i pomysłowy
"Szlachecki diabeł wywodzący się jeszcze z czasów przedchrześcijańskich. Wraz z powstaniem Królestwa Polskiego opuścił pradawne puszcze i bory, by związać swój los z dziejami naszego kraju. Dowodził Boruta wszystkimi polskimi diabłami. Jako prawdziwy karmazyn miał zwinną i porywczą naturę. Bywał zły i okrutny, ale potrafił też pomagać ludziom i karać występnych grzeszników. Pojawił się na sejmach, w karczmach i na polach bitew. W łęczyckim zamku – swojej rodowej siedzibie – zgromadził olbrzymie skarby. Jego imię znane było jak kraj długi i szeroki. Dopiero rozbiory położyły kres jego karierze. Skończyła się złota wolność szlachecka, a swojskie biesy odeszły w cień. Po kraju zaczęły panoszyć się cudzoziemski diabły, dużo bardziej przebiegłe i bezwzględne od polskich kuzynów. Zgorzkniały Boruta zaszył się w ruinach swego zamczyska, gdzie po dziś dzień strzeże skarbów, popija starego węgrzyna i rozmyśla o minionej chwale szlacheckiej republiki."
Paweł Zych, Witold Vargas „Bestiariusz Słowiański”
Miasto Łęczyca od zawsze położone wśród podmokłych łąk i bagien często zasnute było przez mgły i opary, w których to mieszkańcy widywali zmory, strzygi, południce i widma. Najczęściej jednak to właśnie Boruta był bywalcem owych bagien.
Boruta w zależności od działalności, miejsca i sytuacji potrafił przybierać różnorakie postaci. I tak wymienić można takie jego formy jak:
Szlachcic – można go zobaczyć jak w kontusz i z szablą przy boku spaceruje po zamku
Sowa – pilnujący zamkowych lochów i skarbów w nich zgromadzonych
Błotny – na podłęczyckich łąkach latający jako ptak z ogromnymi skrzydłami
Topielec – przyjmujący kształt wielkiej ryby z rogami w wodach Bzury
Czarny – z ogonem i widłami krążący wokół kolegiaty w Tumie
Wietrny – w tumanach kurzu tańczący na polnych drogach
Bartnik – podkradający pszczelarzom miód z uli
Koń – galopujący nocami po polach
Młynarz – mielący mąkę w opuszczonym młynie
Wszystkie te wcielenia diabła Boruty oglądać można na stałej wystawie etnograficznej pod tytułem „Diabeł Boruta we współczesnych rzeźbach i legendach”. Zilustrowano na niej najpopularniejsze opowieści o tym diable, m.in. o początkach historii Boruty w Łęczycy, budowie kolegiaty w Tumie, o diabelskiej majówce. Wystawę zaaranżowano w specjalnej dekoracji, tematycznie nawiązującej do zabytkowych budowli i charakterystycznego krajobrazu łęczyckiego. Na ekspozycji prezentowanych jest 170 rzeźb z liczącej ponad 400 eksponatów najbogatszej w Polsce muzealnej kolekcji figur o tematyce demonicznej.
Legendy o Borucie
Piątowska majówka
Trzynastego w piątek wybrał się diabeł Boruta na majówkę do Piątku. Piwa i jadła było tam dosyć, więc czart dobrze sobie podpiwszy, postanowił zabawić się z jakąś piękną panną. Przedtem jednak schował swój ogon pod długą marynarką, a widły wcisnął do rękawa, bo nie chciał urodziwej panny diabelskimi atrybutami zbyt szybko przestraszyć. Kapela jednak skocznie grała, Borucie w tańcu ogon się opuścił, a widły na podłogę upadły. Panna zobaczywszy co się stało, nie straciła rezonu, tylko sztachetę z płota wyrwała i okładając nią Borucie boki, pogoniła aż pod samą Łęczycę. Długo jeszcze pamiętał Boruta tę piątkowską majówkę. Panna zaś, jak wieść niesie, nigdy za mąż nie wyszła. Kawalerowie w całej okolicy choć podziwiali jej urodę, bali się jej silnej ręki.
Sposób na diabła
Woźnice i stangreci, którzy dawniej we dworach i majątkach końmi powozili, zwani byli potocznie „foćmanami”. Stanowili oni pewną, zamkniętą grupę ludzi, kierującą się własnymi normami i postępującą według własnych zwyczajów, nie zawsze zrozumiałych dla innych. Któregoś dnia pewien szlachcic z Grabowa wczesnym rankiem jechał do Łęczycy. Wiózł go po raz pierwszy, młody, niedoświadczony jeszcze foćman. Kiedy powóz dojeżdżał pod kościół w Błoniu, konie nagie dęba stanęły, zaczęły rzucać pyskami, parskać i niespokojnie walić kopytami w ziemię.
– Co się stało? – pyta zniecierpliwiony szlachcic.
– Nie wiem, ale konie nie chcą iść dalej – odpowiada foćman i schodzi z siedzenia.
Ogląda powóz, wszystko w porządku, na drodze też nic nie leży. A konie w dalszym ciągu niespokojne, nie chcą iść dalej.
– Zrób coś – denerwuje się pan – musimy Jechać dalej.
Diabeł Boruta
A był taki zwyczaj, że każdy foćman, kiedy wyjeżdżał pierwszy raz w drogę, przed podróżą miał obowiązek zrobić na ziemi, przed końmi znak krzyża. Młody woźnica nie dopełnił tego zwyczaju i został za to ukarany. Przy drodze, w krzakach siedział diabeł Boruta i tylko czekał na takich zapominalskich woźniców, którzy przed wyjazdem nie dopełnili swoich foćmańskich obowiązków. Karał ich zatrzymywaniem pojazdów i uniemożliwiał dalszą jazdę. Lecz ten woźnica wiedział na szczęście co robić. Szybko zdjął but. wyciągnął owijkę, którą miał na nodze. Uderzył butem w dyszel, każdemu koniowi przejechał owijką po czole. Ledwo zdążył wskoczyć na wóz, bo konie już ruszyły do przodu.
Podsumowanie
Wystawa w zamku łęczyckim nie jest wystawą dużą, a i sam zamek nie jest w pełni dostępny do zwiedzania. Niektórym wręcz może wydać się miejscem mało atrakcyjnym. Sama nie byłam w pełni usatysfakcjonowana, nie mogąc obejrzeć zamku w całości.
Jednak dla osób mocno zainteresowanych naszą rodzimą kulturą czy historią zamkową z całą pewnością staje się miejscem, w którym nie może nas zabraknąć. A i etnograficzne, bo wykonane głównie przez łęczyckich twórców ludowych, przedstawienie wierzeń w naszego polskiego diabła jest godne uwagi. Wszystkie prezentowane figury opowiadają osobną historię zamku, mieszkańców i mają w sobie coś z “duszy” Boruty.
A kto wie, być może bardziej wytrawny poszukiwacz poczuje nawet obecność samego Boruty.